czwartek, 3 września 2009

Skarga na przewlekłość postępowania Prokuratury Okręgowej w Krakowie

tresc skargi Po sześciu i pół latach od wszczęcia śledztwa postanowiłem, jako podejrzany w sprawie, złożyć skargę na niczym nieuzasadnioną przewlekłość postępowania Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Treść skargi załączam i polecam uważną lekturę.

Wprawdzie skarga skierowana jest do Prokuratury Okręgowej w Krakowie ale tak naprawdę dotyczy bezmyślności i partactwa człowieka, konkretnie prok. Andrzeja Kwaśniewskiego, który na tej sprawie zrobił, w trzy lata, błyskotliwą karierę, od prokuratora rejonowego w Nowej Hucie do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Ciekawe, że przy tej niezwykłej karierze sekundował mu jego zwierzchnik z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, prok. Wojciech Miłoszewski, ten sam, który wsławił się bezmyślnym oskarżaniem w 2002 roku i później szkalowaniem Romana Kluski, twórcy Optimusa.

Bezkarność urzędników państwowych źródłem zła, źródłem nieuctwa, nonszalancji i wielu nieuczciwych praktyk wśród tych, którzy z urzędu mają pilnować przestrzegania prawa.

Bezkarność urzędników państwowych, prokuratury, sądownictwa i aparatu skarbowego, jest największym zagrożeniem państwa demokratycznego, państwa prawa.

Jednobrzmiące skargi zostały złożone, w niewielkich odstępach czasu, przez wszystkich trzech podejrzanych w sprawie.

sobota, 14 marca 2009

Gorzka satysfakcja Janusza Lewandowskiego

Po 12 latach sąd wydał prawomocny wyrok uniewinniający b. ministra prywatyzacji. Sędzia stwierdził, że była to porażka organów ścigania. Powiedziałbym mocniej - proces był skandalem, festiwalem niekompetencji prokuratorów.

Nasze państwo jest często bezradne wobec rzeczywistych przestępców. Ale od czasu do czasu jakiś prokurator budzi się z drzemki, wychyla głowę znad sterty papierów i wskazuje palcem na potencjalną ofiarę, którą obiecuje zaprowadzić za kratki, gdyż takie jest zapotrzebowanie społeczne. "Społeczeństwo", a konkretnie niektóre media i politycy żądali ukarania tych, którzy sprzedawali "narodowe dobra". "Lewandowski wielokrotnie złamał prawo" - krzyczał z trybuny sejmowej Bogdan Pęk. "Sprzedaż po zaniżonej cenie" - ogłaszał "Ekspres Wieczorny" związany z ówczesną partią braci Kaczyńskich, Porozumieniem Centrum. Niejaki Janusz Szewczak, podający się za eksperta rozmaitych populistycznych partii, nazywał Lewandowskiego "polskim Alem Capone".

Ci obrońcy "polskich dóbr" nawet się nie zająknęli, gdy z powodu zaniechania prywatyzacji upadały firmy, a wraz z nimi szły w błoto miliardy złotych, które państwo w nie wpompowało. Prokuratorzy wiedzieli, że jest zapotrzebowanie na ściganie prywatyzacji. O przygotowaniach do procesu ministra opowiadał dziennikarzom Zbigniew Wassermann - wówczas rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Tak zaczął karierę polityczną.

Gazeta Wyborcza, z dnia 14 marca 2009 roku.
"Gorzka satysfakcja Janusza Lewandowskiego", red. Witold Gadomska

niedziela, 8 marca 2009

Krótka historia fałszywego oskarżenia

Trzeciego lutego Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał prawomocny wyrok w sprawie byłych prezesów Stoczni Gdańskiej - Bogumiła Banacha i Elżbiety Dudziuk.

Oboje zostali oczyszczeni z zarzutów narażenia przedsiębiorstwa na stratę 205 mln zł. Decyzja sądu jest ostateczna, lecz satysfakcja uniewinnionych prezesów gorzka.

O wyroku uniewinniającym opinia publiczna dowiedziała się z krótkich notatek zamieszczonych gdzieś na tylnych stronach kilku gazet. Gdy przed kilku laty media - praktycznie bez wyjątku - przesądzały o winie, teksty w gazetach były znacznie większe i lepiej wyeksponowane. Przez ponad pięć lat Banach i Dudziuk żyli w cieniu oskarżenia, najpierw rzucanego przez gazety i działaczy związkowych, potem przez prokuratora. Stracili realne możliwości wykonywania zawodu. Elżbieta Dudziuk, z wykształcenia projektant okrętowy i finansista, jest dziś na wcześniejszej emeryturze.

Wciąż nie jest zakończony proces - zapewne najważniejszy - Janusza Szlanty, byłego prezesa i współwłaściciela Grupy Stoczni Gdynia.

Gazeta Wyborcza, z dnia 8 marca 2009 roku.
"Krótka historia fałszywego oskarżenia", red. Witold Gadomski

piątek, 6 marca 2009

Podejrzani na sankach

Czy to prawda, że w Polsce powszechnie stosowany jest system bezzasadnego, przewlekłego aresztowania podejrzanych? Takie pytanie postawił naszemu rządowi Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Sprawa bez precedensu, bo jeszcze nigdy trybunał nie kierował do żadnego kraju pytania dotyczącego całego zagadnienia.

Sądowe pomyłki coraz więcej kosztują podatników. W 2006 r. do sądów wpłynęło 577 wniosków o przyznanie rekompensat za niesłuszne skazanie, tymczasowe aresztowanie lub zatrzymanie. W 294 wypadkach zasądzono odszkodowania na ponad 5 mln zł, czyli średnio po 18 330 zł.

Lech Jeziorny siedział najpierw w 11–osobowej celi na „Monte”, potem kolejno w podgórskim areszcie, w Tarnowie i z powrotem w Krakowie – na Montelupich – z 12 innymi osadzonymi.

Dzieliłem celę z podejrzanymi o morderstwo i o gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Jako podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, dwa razy stawałem w Tarnowie na komisji razem z innymi „niebezpiecznymi”, która badała, czy ktoś nie czyha na nasze życie lub nie planuje nas odbić – opowiada. Mimo że gotowość poręczenia za Jeziornego deklarowało wielu szanowanych krakowian, sąd konsekwentnie odrzucał kolejne zażalenia na tymczasowy areszt.

Pierwsza decyzja o areszcie zapadła wkrótce po tym, jak przedstawiono mi zarzuty. Sędzia nie miał nawet czasu na zaznajomienie się z aktami. Obrońcy jeszcze nie miałem. Próbowałem więc sam tłumaczyć, że nie jestem aferzystą, tylko przedsiębiorcą, że moja firma mnie potrzebuje i że moment jest krytyczny, bo znaleźliśmy inwestora, który jest gotów wyłożyć pieniądze na uratowanie zakładu. Mówiłem jakieś 15 minut, ale nikt nie był zainteresowany moimi słowami. Po 20 minutach zapadła decyzja – dostałem od razu trzy miesiące aresztu. A potem kolejne 3 miesiące i jeszcze kolejne 3. Opuściłem kraty dopiero po 8,5 miesiącach. W tym czasie ani raz nie byłem już przesłuchiwany. Po wyjściu z więzienia nic się nie zmieniło, a dostęp do akt uzyskałem dopiero po zakończeniu śledztwa, czyli po blisko 2 latach od dnia zatrzymania – opowiada Jeziorny.

Dziennik Polski, z dnia 6 marca 2009 roku, Magazyn Piątek, str D4-5.
"Podejrzani na sankach". red. Elżbieta Borek, Ewa Kopcik

piątek, 27 lutego 2009

Diagnostyka zbrodni

To miała być gigantyczna afera korupcyjna. Z komunikatów prokuratury wynikało, że krakowska spółka Diagnostyka i dyrektorzy publicznych szpitali tworzyli zorganizowaną grupę przestępczą, która w całym kraju ustawiała przetargi w służbie zdrowia. Budżet państwa miał na tym tracić miliony.
Minęło prawie 1,5 roku od pierwszych aresztowań: skala zarzutów zmalała, aktu oskarżenia wciąż nie ma, biegły dotąd nie wyliczył strat. Żaden z zakwestionowanych przez śledczych przetargów nie został unieważniony. Krakowska „Diagnostyka”, która miała kierować zorganizowaną grupą przestępczą, podpisuje nowe umowy i utrwala pozycję lidera na rynku badań laboratoryjnych.

Para znanych łódzkich lekarzy – Iwona i Włodzimierz Stelmachowie – twierdzi wprost, że aresztowano ich tylko po to, by przed wyborami w 2007 r. dostarczyli władzy haków. – W czasie negocjacji przed formalnym przesłuchaniem w prokuraturze usłyszałem, że w ogóle nie będzie żadnej sprawy, jeśli powiem coś na polityków – mówi Włodzimierz Stelmach.

Dziennik Polski, z dnia 27 lutego 2009 roku, Magazyn Piątek, str D4-5.
Diagnostyka zbrodni, red. Elżbieta Borek, Ewa Kopcik.

czwartek, 29 stycznia 2009

Sprawa dla reportera - "Niegospodarność w Polmozbycie"

wejdź - Sprawa dla reportera Program red. Elżbiety Jaworowicz o skandalicznych nieprawidłowościach w krakowskiej Prokuraturze, (prok. A. Kwaśniewski), korupcyjnych wątkach w Urzędzie Skarbowym, (nacz. J. Jakielarz) i aresztach wydobywczych a wszystko po to, żeby ktoś mógł przejąc (ukraść) cudzą własność.

Bezkarność urzędników prokuratury, policji i urzędów skarbowych przyczyną powszechnie panującego bezprawia i niesprawiedliwości w Polsce. Zwykły obywatel nie ma się gdzie odwołać, ponieważ jego skargę rozpatrują urzędnicy na których się skarży.

Program "Sprawa dla reportera" uznawany jest za trzecią najbardziej rozpoznawaną markę TVP oraz trzeci spośród dziesięciu ulubionych programów Polaków. Niezmiennie cieszy się wielkim zaufaniem widzów. Każdorazowo ogląda go około 4 mln. osób.

TVP1, "Sprawa dla reportera", 29 stycznia 2009 roku, godz. 21:55.

Nie sztuka oskarżyć

wejdź - Nie sztuka oskarżyć Afera w Polmozbycie i w Krakowskich Zakładach Mięsnych wybuchła w 2003 r. Jednak spektakularne sukcesy prokuratorów skończyły się na... przedstawieniu zarzutów.

Kiedy podejrzani siedzieli w areszcie, przewodniczącym rady nadzorczej Polmozbytu został Jerzy Jakielarz, naczelnik Urzędu Skarbowego Kraków-Śródmieście, który równocześnie nadzorował kontrolę skarbową w tej spółce.

Według prof. Stanisława Sołtysińskiego, to wydarzenie bez precedensu - pisze w tym artykule red. Ewa Kopcik. Jerzy Jakielarz nie dostrzega w tym żadnej kolizji interesów. Z kasy Polmozbytu pobierał pieniądze za udział w pracach rady nadzorczej. Zapewnia, że zgodę wyraził na prośbę przedstawiciela Ministerstwa Skarbu, które miało wtedy 15% akcji Polmozbytu. Sęk w tym, że w ubiegłym roku krakowski sąd gospodarczy stwierdził, że Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie, które go wybrało do rady, było bezprawne. Sąd unieważnił też podjęte wówczas uchwały.

Dziennik Polski, z dnia 29 stycznia 2009 roku, str A6.

Gra o duże pieniądze

wejdź - Gra o duże pieniądze Choć od wybuchu krakowskiej afery gospodarczej minęło już sześć lat, droga do wyroku wciąż jeszcze daleka.

To skandal! - uważa prof. Stanisław Sołtysiński. Spektakularny sukces prokuratury przed sześciu laty w sprawie Krakowskich Zakładów Mięsnych zakończył się na samym przedstawieniu zarzutów. Wątek Polmozbytu od trzech lat bada sąd. Tymczasem w spółkach zaszły nieodwracalne zmiany: jedna upadła, druga zmieniła właściciela - pisze w tym artykule red. Ewa Kopcik w czwartkowym wydaniu Dziennika Polskiego z dnia 29 stycznia 2009 roku. Od 6 lat na walne zgromadzenia spółki nie są dopuszczani akcjonariusze.

Gra toczy się o wielkie pieniądze, bo chociaż sytuacja finansowa krakowskiego Polmozbytu nie jest imponująca, to wciąż należy do niego ponad sześciohektarowa działka przy alei Pokoju, warta około 100 mln zł. O kulisach tej bulwersującej sprawy pisaliśmy już w "Dzienniku Polskim" ("Brudne czyny", 21 listopada ub.r.). Dzisiaj poświęcony jej zostanie program "Sprawa dla reportera", o godz. 21.55 w TVP1.

Dziennik Polski, dnia 29 stycznia 2009 roku.

piątek, 21 listopada 2008

Brudne czyny

wejdź - Brudne czyny Czy urzędnik skarbowy, który kontroluje firmę, ma prawo równocześnie zasiadać w jej władzach i pobierać za to wynagrodzenie? - takie i inne pytania stawia red. Ewa Kopcik w Magazynie Piątkowym Dziennika Polskiego.

Artykuł opisuje sytuacje, w której zmiana właściciela i władz w spółce Polmozbyt Kraków S.A. nastąpiła wbrew woli prawowitego właściciela z bezwzględnym wykorzystaniem siły aparatu państwowego - Policji i Prokuratury, Sądownictwa, oraz Ministerstw Skarbu, Finansów i Sprawiedliwości.

Artykuł pokazuje arogancje i bezkarność urzędników państwowych i trudną sytuację zwykłych obywateli, niedostatecznie chronionych źle stosowanym prawem.

*Jeden z komentarzy - "Czytałem, dziękuję, ale nie ma o tym, kto kazał podrzędnemu prokuratorzynie to zrobić." - prosto i trafnie.

Dziennik Polski, Magazyn Piątkowy, dnia 21 listopada 2008 roku.

środa, 22 października 2008

Interpelacja poselska

wejdź -Interpelacja poselska Pięciu posłów Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, panowie Arkadiusz Rybicki, Jaroslaw Gowin, Slawomir Nitras, Antoni Mezydlo i Jerzy Fedorowicz złożyli na ręce Marszałka Sejmu RP, Bronislawa Komorowskiego, zapytanie poselskie, skierowane do trzech ministrów, do Grzegorza Schetyny - Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, do Zbigniewa Cwiąkalskiego - Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego i do Jacka Rostowskiego - Ministra Finansów, w sprawie wyjaśnienia czy organa ścigania oraz kontroli skarbowej nie popełniły przestępstwa oraz nie naruszyły prawa obywateli w związku z artykułem red. Piotra Pytlakowskiego, zamieszczonym w tyg. "Polityka" z dnia 04-10-2008.

sobota, 4 października 2008

Wyjątkowe okoliczności

wejdź - Wyjątkowe okoliczności Redaktor Piotr Pytlakowski pisze jak naczelnik urzędu skarbowego wraz z prokuratorem ujawnili wielką aferę i jak przy tej okazji jedni stracili, a inni zyskali."

Rzecz traktuje o wszechobecnej korupcji wśród urzędników administracji państwowej i służby publicznej, nieczułej na zmiany ustroju czy rządów, pozostającej do dyspozycji "przedsiębiorców" rodem z minionej epoki...

POLITYKA nr 40 (2674), 4 października 2008 - "Wyjątkowe okolicznoci".

wtorek, 9 września 2008

Areszty tymczasowe w Polsce

wejdź - Areszty tymczasowe w Polsce To najcięższy z przewidzianych przez polskie prawo środków zapobiegawczych. Jest on najdotkliwszy dla podejrzanego lub oskarżonego, ponieważ polega na faktycznym pozbawieniu wolności, sąd nie powinien go stosować pochopnie. Ale jaka jest praktyka? Coraz częściej słychać, że sądy zbyt często korzystają z tego środka, wychodząc na przeciw społecznym oczekiwaniom. Niektórzy uważają, że to nie liczba stosowanych aresztów, a czas ich trwania stanowi poważny problem. Z 15500 aresztowań tymczasowych 14251 trwało do roku; 3048 - od roku do 2 lat; 935 - powyżej 2 lat".

TVP1, Areszty tymczasowe w Polsce - reportaż, wrzesień 2008, Scenariusz: Marek Cajzner, Realizacja: Ewa Świecińska, Marek Cajzner, Wojciech Worotyński.

czwartek, 7 sierpnia 2008

Upadek Krakowskich Zakładów Mięsnych

Czyli przykład bezmyślności i bezkarności prokuratury, w tym przypadku Okręgowej w Krakowie, a konkretnie prok. Andrzeja Kwaśniewskiego, który pomimo a może dzięki takiej "skuteczności" awansował z najniższego szczebla Prokuratury Rejonowej do Prokuratury Krajowej Delegatura w Krakowie!!!



TVP3, Kronika Krakowska - reporterzy: B. Martynuska, M. Stela, zdjęcia: J. Jędrzejczyk, W. Zwoliński.